Nadleśnictwo Eichorst z swoimi przynależnymi lasami oraz z swym bogatym stanem dziczyzny znane było na całym Górnym śląsku i nie tylko. Corocznie przyjeżdżali na "okres godowy" interesanci z całego regionu przemysłowego, ażeby wysłuchać "koncertów godowych" ryczących jeleni. Oprócz bogactwa zwierzyny płowej była również inna dziczyzna taka jak: dziki a na "łąkach Żędowickich" muflony. Także propozycja polowań na dziczyznę kusiło również łowczych aż z Berlina. Odnoszący sukcesy w łowach Goście w podzięce wręczali urzędnikom którzy ich oprowadzali - podarki. Jeden podarunek utkwił mi szczególnie w pamięci, była to srebrna patera z odpowiednim grawerem tura od General von Kleist późniejszego Marszałka Polowego. Były jeszcze inne podarunki od Panów: Freiherrn von Malzan, General Groppe, Bergassessor Palm a od kogo pochodziły inne - nie pamiętam. Jednym z łowczych który corocznie przyjeżdżał do Kontów do Karola Bruss był właśnie Asesor Palm z Zabrza. Jedno zdarzenie utkwiło mi szczególnie w pamięci. Ojciec mój prowadził jednego gościa łowczego przez 8 dni bezskutecznie, ażeby doszło do odstrzału. Urlop łowczego dobiegał końca więc nadleśniczy zaproponował ażeby Gość ten spróbował szczęścia w innym "rewirze" . Gość jednak odmówił co okazało się "strzałem w dziesiątkę" ponieważ tego wieczoru doszło do szczęśliwego zakończenia. Gość upolował okazałego jelenia. Przed okresem godowym dla pracowników leśnych w lasach na łąkach i mokradłach następował okres wzmożonych prac. Podchody musiały być wysprzątane, parasole odnowione. Z ambony można było przez podchody przejść do parasoli bezszelestnie.
Z rozpoczęciem wojny rozwinęła się szczególna aktywność myśliwych. Od sierpnia w lasach panowała absolutna cisza
Nadleśnictwo Eichhorst w tym czasie prowadzone było przez Dr. Von Anton Ullrich który był następcą nadleśniczego Gutting-a, który to został przeniesiony do Opola. Dr Ullrich przyszedł z Prus Wschodnich przywożąc z sobą samochód typ "Adler", 3 bryczki oraz czarno kolorowe bydło nizinne. Szczególna atrakcja była bryczka do polowania. Bryczka na gumowych kołach często przemierzała leśne drogi tak że słychać było jedynie stukot kopyt. Pewnego dnia do nadleśnictwa EIchhorst miał przyjechać bardzo ważny gość (Hermann Wilhelm Göring). Powodem odmowy zapowiadanego gościa łowczego był Dr Ullrich. Jak do tego doszło?
W Prusach Wschodnich również odbywały się łowy nie tylko na zwierzynę płową ale również na łosie. Ze względu na zajmowane stanowisko łowczego gościa, Nadleśniczy osobiście musiał być przewodnikiem wielkiego łowczego z Berlina. Przedsięwzięte działania okazały się skuteczne - za skuteczne. Mocny byk (łoś) niespodziewanie stanął parę metrów przed łowczym którego nie dopadła "łowcza gorączka" lecz "trzęsący strach". Padł strzał, parę metrów przed strzelcem upadł byk na leśnym podłożu. Wielki łowczy z Berlina chciał jak najszybciej ujść z lasu ponieważ strzał oddał nadleśniczy, kłopotliwego świadka tego zdarzenia przeniesiono na Górny śląsk aby wieść o panicznym strachu wielkiego łowczego nie rozniosła się. Jak się okazało, o mało nie doszło do kłopotliwego spotkania nadleśniczego Dr. Von Anton Ullrich z Wielkim Łowczym. Po zaplanowaniu marszruty łowów Wielkiego Łowczego została ona przedłożona jemu do akceptacji. Przy tej okazji natknął się na jedno imię, które przypominało mu nieprzyjemne zdarzenie. Kazał sprawdzić czy owe niefortunne imię nie jest powiązane z niefortunnym zdarzeniem z Prus Wschodnich. Po stwierdzeniu Wielkiego Łowczego Rzeszy że dotyczy to dr Ullricha Nadleśniczego z Prus Wschodnich jego decyzja o łowach w Nadleśnictwie Eichhorst została odwołana. Przygotowania zostały przerwane i zaczęły się wielkie dociekanie kto mógłby być tym tajemniczym gościem. Dopiero z upływem czasu wychodziły szczegóły a podłoże te ujrzało światło dzienne. Nadleśniczy dr Ullrich po tym zdarzeniu nie zaznał spokoju. Nastąpiło jego przeniesie najprawdopodobniej do Białegostoku. Ale nie zostało to udowodnione.
Nadleśnictwo Eichhorst objął Nadleśniczy Ganse. Po konsultacji z moimi braćmi Hubertusem i Rudolfem powyższe zostało z pamięci zapisane. Dokładnej daty ze względu na upływ czasu nie można ustalić.